Inwestorzy na rynku kryptowalut, którzy czekają na spadek ceny BTC nawet do 6000 USD, już „stracili” swoją szansę, mówi weteran handlu aktywami, Peter Brandt. Jego zdaniem Bitcoin już tak nisko nie spadnie. Brandt rozmawiał na temat kursu z Cointelegraph 17 stycznia.
Brandt a Bitcoin: „Słabe ręce zniknęły”
„Wszyscy chcą teraz usiąść i kupić [BTC] z powrotem za 6000 USD lub 5000 USD, przegapili jednak dno” – podsumował. Uważa, że kryptowaluty znajdują się dziś w „mocnych rękach”, które świadomie kupowały cyfrowe aktywa przez ostatnie miesiące.
Jako wieloletni zwolennik Bitcoina, Brandt zauważył też, że nastroje na rynku poprawiają się, co widać zwłaszcza od początku tego miesiąca.
Zresztą nastrój jego samego uległ radykalnej zmianie. Jeszcze pod koniec 2019 r. ostrzegał, że Bitcoin ma szansę kontynuowania spadków w 2020 r. Wcześniej, na początku 2018 r., miesiąc po tym, jak Bitcoin osiągnął najwyższy w historii poziom 20 000 USD, Brandt ostrzegł zaś, że rynek kryptowalut nie będzie już rósł.
Jednak teraz, gdy niebezpieczeństwo wiecznej bessy chyba minęło, Brandt, ponownie jest bykiem i podziela radę przedsiębiorcy Alessio Rastaniego, który uważa, że każdy powinien kupić jakąś część BTC.
Każdy powinien mieć 10–20 proc. portfela w BTC
„Myślę, że każdy, kto jest zainteresowany tym, co Bitcoin ma do zaoferowania, musi mieć co najmniej 10-20 proc. środków w BTC w stosunku do całego swojego kapitału”, powiedział.
Bitcoin jak na razie dobrze radzi sobie na wykresie. Przebił nawet poziom 9 000 USD. Co prawda teraz ponownie spadł do nieco ponad 8 500 USD (w momencie pisania tych słów 1 BTC kosztuje 8650 USD, co przekłada się na ok. 5 proc. spadku w skali doby), ale nie przekreśla to jego szans na dalszy wzrost kursu. W maju czeka nas halving, czyli podział nagrody za wykopanie nowego bloku w sieci BTC. Zwykle to zjawisko skutkowało nową bańką.
Inna sprawa to to, że najnowsze statystyki sugerują, że zainteresowanie Bitcoinem wykracza poza „zwykłych” konsumentów – wzrosty wolumenu na rynkach kontraktów futures sygnalizują również zaangażowanie instytucjonalne, co może oznaczać napływ na rynek dużego kapitału w dalszej przyszłości.