John McAfee miał być liderem rynku Bitcoina. Niczym mityczny wieszcz głosił, że za 1 BTC będziemy już wkrótce płacili aż 1 mln USD. Każdy kto oparł swoją inwestycję na jego prognozie, musi być od wczoraj wściekły. Biznesmen wycofał się bowiem ze swoich słów i sugeruje, że to wszystko były tylko takie żarty i prowokacje.
John McAfee to postać znana od dawna fanom BTC. Do wczoraj uchodził chyba w pewnych środowiskach za świętszego od samego Satoshi’ego Nakamoto. Nie wiemy bowiem, jaki stosunek do kursu BTC ma twórca kryptowaluty. Wiedzieliśmy za to, że McAfee wierzy w kryptowalutę naprawdę mocno. Aż nadszedł 7 stycznia i wszystkich nas spotkało rozczarowanie.
McAfee: BTC to taki Ford T
Fanów ekscentryka przywitał wczoraj następujący tweet:
Krótko i na temat: McAfee ani przez chwilę nie wierzył, że BTC będzie warte milion dolarów. Uważa, że pierwsza kryptowaluta świata to Ford T przestrzeni blockchaina. Przeciera szlaki dla innych cyfrowych walut i tokenów, ale nie ma co liczyć, że utrzyma swoją dominację na dłużej.
Manipulacja rynkiem
McAfee nie bez powodu opowiadał na lewo i prawo o swojej wizji przyszłej ceny BTC. Chodziło o przyciągnięcie zainteresowania mediów i inwestorów na rynek kryptowalut. Zapewne uważa, że mu się udało…
Walka o Biały Dom
Warto przypomnieć, że pocieszny (choć od wczoraj dość irytujący) John chce też ubiegać się o fotel prezydenta USA. Jak sam dodaje, wie, że nie wygra tej walki, ale w jego odczuciu ponownie pomoże rynkowi, bowiem wprowadzi do kampanii wyborczej temat kryptowalut i blockchaina.
Pytanie, czy potrzebujemy takie reprezentanta, gdy w obozie Partii Demokratycznej jest już np. Andrew Yang. Młody biznesmen i działacz społeczny stara się o nominację swojego ugrupowania w wyborach prezydenckich. Z tuzami pokroju Joe Bidena ma nikłe szanse, ale przy okazji także zwraca uwagę wyborców na blockchaina i cyfrowa aktywa. A konkretnie na konieczność ich uregulowania prawnego w amerykańskim prawodawstwie.